Dochodzę do siebie po sylwestrowych uniesieniach... Nie wiem co gorsze. Obudzić się w dobrych warunkach w kiepskim stanie, czy w dobrym stanie ale w kiepskich warunkach? Nie wiem i wole się o tym nie przekonywać tak jak moi kumple. Zastanwiam sie nad sensem bycia, istenienia i przemijania. Zjawiska paranormalne jak znikający śnieg też są bardzo zastanawiające....
Tak czy inaczej Nowy Rok zaczynamy uparcie ciężko i najbardziej decydujące będzie najbliższe 47 minut i 7 kilometrowy spacer...
It get's better !!!! :D
nie męczcie się dzisiaj!!! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz